Informacje leżą na ulicy
- 10.03.2009
Jednym z najważniejszych wątków dyskusji podczas konferencji "Państwo w mikro- i makroskali" było wykorzystywanie informacji przetwarzanych w systemach IT miast.
Współczesne miasta otacza gęstniejąca sieć sensorów: kamery monitorujące bezpieczeństwo, ruch uliczny, sygnalizacja świetlna, czujniki ruchu pojazdów zamontowane w jezdniach, systemy GPS w publicznych środkach transportu, mierniki hałasu, zanieczyszczenia powietrza, tablice informacyjne, czujki alarmowe oraz dziesiątki stacjonarnych i ruchomych systemów łączności wykorzystywanych przez różne służby miejskie, urzędników i mieszkańców. Jednak systemy informacyjne powstawały w miastach z reguły w sposób nieskoordynowany, a ich wykorzystywanie dla dodatkowych nowych celów jest skutecznie powstrzymywane przez bariery organizacyjne, mentalnościowe, czasem prawne.
Polska silosowa
pieczątek i podpisów oraz 10 dni wymaga zebranie informacji o relacjach finansowych obywatela-klienta z urzędem.
Informacje w urzędzie są rozproszone i nie ma mechanizmu prowadzącego do ich integracji. Dysponenci informacji rzadko mogą przewidzieć, do czego mogą być dodatkowo przydatne dane, które gromadzą. Hamuje ich głęboko zakorzenione przekonanie, że trud i koszt zorganizowania zasobu informacyjnego jest czymś w rodzaju prawa posiadania, którego nie powinno się zbyt łatwo dzielić z innymi. Trzeba ewolucyjnie zmienić ten sposób myślenia. Jak zauważył Dominik Batorski z ICM Uniwersytetu Warszawskiego, doskonałym źródłem informacji, czego potrzebują obywatele, mogą być odpowiednio zorganizowane serwisy internetowe urzędu. Można w ten sposób również pozyskiwać informacje, czego oczekują od urzędu mieszkańcy, co jest dla nich ważniejsze. Nawet nietypowe projekty, jak np. udostępniona w Gdańsku publicznie mapa hałasu inspiruje nowe, kreatywne zastosowania, których pierwotnie nie zakładano.