Otwarty świat
- 15.12.2008, godz. 07:13
Prawna strona Cloud Computing obejmuje co najmniej dwie sprawy: całkowitej nieświadomości warunków w jakich są przetwarzane i przechowywane dane powierzone takiemu serwisowi, oraz - co wydaje się znacznie istotniejsze - trudności, czy wręcz braku umiejętności formułowania umów SLA z tego zakresu tak, by zagwarantowane i zabezpieczone były interesy obu stron. Wskazywano na już występujące przypadki, gdzie jeden dostawca usług w pewnej części (np. pamięć masowa) posiłkuje się usługami innego dostawcy, z czego klient może w ogóle nie zdawać sobie sprawy, a co jest przecież istotnym dodatkowym czynnikiem ryzyka.
W gorączce dyskusji na temat Cloud Computing (bo nie brakło i wypowiedzi emocjonalnych na ten temat), przywoływano nawet koncepcję "utility computing" Nicolasa Carra, podkreślając jednak przy okazji, że zbytnio upraszcza on sprawę, zrównując dostawy elektryczności i usług informatycznych. Te ostatnie charakteryzują się czymś więcej, niż - jak to jest w przypadku prądu - napięcie, częstotliwość i natężenie.
Przyszłość na Ziemi i Marsie
Chcemy tego, czy nie - sprawy tego świata przejmują w swe ręce ludzie, którzy wyrośli już z komputerem (digital natives). Różnorodne formy łączności to dla nich jedno z praw człowieka.
Pierwsza z nich, początkowo przyjęta chyba przez wielu jako forma wytchnienia w intensywnym programie Forum, to było omówienie przez specjalistę z NASA wybranych aspektów informatycznych związanych z umieszczeniem i stosowaniem pojazdu badawczego na Marsie. Szybko okazało się, jak pouczające dla "ziemskiej" informatyki wnioski można z tego wyprowadzić. Szczególnie, gdy uwzględnić, że automat taki, ze względu na ograniczenia w łączności (transmisja 128 kb/s i tylko 5 minutowe "okno" na sesje łączności każdego dnia, co oznacza 3-4 dni na przesłanie jednego, panoramicznego zdjęcia) jest zdany głównie sam na siebie. A to sprowadza się do tego, że zdany jest na inteligencję posiadanego na pokładzie oprogramowania, od sprawności i poprawności działania którego zależy cały jego los.
Drugą z wyróżniających się sesji plenarnych przygotował i brawurowo niemal poprowadził Miha Krajl z Microsoftu, spiritus movens całego Forum. Wziął on na siebie niewykonalne, wydawałoby się, zadanie nakreślenia zmian, jakie nastąpią w informatyce w ciągu następnego dziesięciolecia. Jak zauważył na wstępie - nawet pięcioletnie prognozy w tej dziedzinie sprawdzają się słabo i niewielki tu pożytek z analizy cykliczności czy powtarzających się trendów. Chcemy tego, czy nie - sprawy tego świata przejmują w swe ręce ludzie, którzy wyrośli już z komputerem (digital natives). Dla tych zaś z nich, którzy mają mniej niż 25 lat - jak to wykazują badania - istotnemu zatarciu ulega nawet granica między światem realnym a wirtualnym. Internet, czy szerzej - różnorodne możliwości łączności - to dla nich po prostu jedno z praw człowieka i obce jest im przywiązanie do marki czy jakakolwiek wobec niej lojalność.