Jeszcze będzie bezpiecznie...

NW: Od czasu do czasu słyszy się głosy ekspertów obserwujących rynek, że tylko patrzeć jak w ciągu najbliższych miesięcy lub lat może hipotetycznie wystąpić sytuacja, że Internet jako taki stanie się na tyle obciążony różnymi zagrożeniami, że korzystanie z niego będzie niemożliwe...

RSA: Z pewnością jest w tym trochę przesady. Gdy na początku lat 90. zachodni biznesmeni przyjeżdżali do Europy Wschodniej, też im mówiono, że niebezpiecznie wychodzić na ulicę. Dziś wszyscy się przyzwyczaili i jakby o tym zapomnieli. Po prostu w pewnym momencie Internet stanie medium tak powszechnie dostępnym jak powietrze i waga różnych zagrożeń sama z siebie spadnie. Natomiast w Internecie powstaną bezpieczne kanały transmisji i zaufane źródła. Jeśli ktoś będzie chciał korzystać z bankowości elektronicznej w Internecie, to prawdopodobnie będzie musiał korzystać z odpowiednio do tego przystosowanej, bezpiecznej aplikacji. A żeby surfować po zwykłych stronach będzie mógł korzystać ze standardowej przeglądarki.

Symantec: Ja też raczej nie spodziewałbym się zamknięcia Internetu - to jest tam samo niemożliwe jak sytuacja, że nagle przyjdzie ktoś i zwinie drogi z powodu dużej liczby wypadków na nich. Internet należy traktować jako infrastrukturę, bez której obecnie nie da się żyć. To kolejny kanał komunikacji, bez którego nie wyobrażamy sobie życia. Kwestia tego jak się z niego korzysta. Może powstaną jakieś certyfikaty uprawniające do korzystania z Internetu i będą egzaminy ze świadomego korzystania z Internetu?

Clico: Możliwość likwidacji Internetu mogłaby być tylko wtedy, jeśli nauczylibyśmy się powszechnie wykorzystywać telepatię. Natomiast Internet w tej chwili jest na tyle dobrem powszechnym, że gdyby miało go zabraknąć, to pewnie ludziom brakowałoby go na tyle, że nie pogodziliby się z takim faktem i zaakceptowali ryzyko. Stopień rozwoju zabezpieczeń jest dość wysoki, mimo że świadomość użytkowników wciąż niewielka. Ale wydaje mi się, że gdyby takie ryzyko wystąpiło, to spowodowałoby skokowy wzrost świadomości i kontrreakcję, a nie eliminację.

Cisco: Potencjalnie taka sytuacja byłaby możliwa, gdyby atakujący skupili się na głównych serwerach DNS, które gwarantują połączenie z każdą stroną na świecie. Ale raczej tego nie zrobią, bo spamerzy żyją z tego, że ktoś korzysta z ich usług. Gdyby spowodowali takie obciążenie Internetu, że nikt nie mógłby odczytać ich spamu, strzeliliby sobie w kolano. Ich biznes wtedy by się skończył.

F-Secure: Niemniej temat cyberterroryzmu w Internecie istnieje. Są ludzie podejmujący sie tej groźnej dla użytkowników i nielegalnej działalności, niezależnie od konsekwencji. W Internecie już dziś toczy się walka o dominację. Wiadomo jest, że Chiny szkolą ludzi w celu zdominowania Internetu, oni też są odpowiedzialni za wykrywane od czasu do czasu konie trojańskie na różnych rządowych serwerach. Gdy w grę wkracza polityka i terroryzm, niczego nie można wykluczyć.


TOP 200